Wiecie co, polskie Tatry to dziwne miejsce.
Z jednej strony mamy wspaniałe, zachwycające, monumentalne, najwyższe w kraju góry (choć nie ma ich co porównywać z Alpami czy innymi ogromnymi pasmami). Czyste powietrze, piękne widoki. Niespotykane nigdzie indziej rośliny i zwierzęta w swoim naturalnym środowisku (patrz niżej). Sporo szlaków spacerowych, z którymi poradzi sobie każdy, wiele wycieczek o średnim stopniu trudności dla sezonowego górołaza, kilka wymagających tras dla doświadczonych turystów i pole do popisu dla profesjonalistów wspinających się poza szlakami. Okazja do spotkania pasjonatów, dla których góry są niemalże całym życiem.
W Tatrach byłam dwa razy jako dziecko, od niedawna korzystam z możliwości spontanicznych, jednodniowych wypadów z Krakowa. Nie uważam się za wytrawnego turystę, na razie wybieram nie aż tak długie i nie aż tak trudne szlaki, ale muszę przyznać że samo patrzenie na góry przez kilka godzin i trochę zmęczenia dodają mi energii na długi czas. Dla wielu z Was to pewnie doskonale znane widoki, ale ja pokażę kilka przykładów tego, co w Tatrach tak mi się podoba: