poniedziałek, 27 sierpnia 2012

A może morze?

Dawno mnie nie było, częściowo przez mało regularny dostęp do komputera w tym miesiącu. Chciałam napisać kilka słów o ostatnim miejscu, które odwiedziłam w te (niestety kończące się już dla mnie) wakacje.

W Trójmieście kilkukrotnie byłam jako dziecko, ponieważ w tamtych okolicach mieszkała jakaś dalsza rodzina ze strony babci. Z tego powodu mam sentyment do tamtych okolic. Moi rodzice w ogóle wybierali głównie morze jako kierunek wakacyjny aż do czasu, kiedy zarówno ja, jak i moja siostra podrosłyśmy na tyle, by móc wybrać się na jakieś górskie trasy. Chociaż od kilku lat wakacje spędzam raczej w południowej Polsce, to jednak nie wyobrażam sobie nie zobaczyć raz na jakiś czas naszego morza. Widok szaroniebieskiej tafli i szum fal ogromnie mnie uspokaja, a czyste powietrze jest zbawieniem dla zmęczonego alergiami układu oddechowego. Nudzi mnie jednak wielogodzinne wylegiwanie się na plaży i nie wytrzymałabym nawet tygodnia w miejscowości, w której poza morzem nie ma absolutnie nic. Dlatego wybrałam właśnie Trójmiasto, gdzie nawet przy niezbyt dobrej pogodzie można ciekawie spędzić czas. Niestety, nie mam za dużo zdjęć, bo pierwszego dnia wyjazdu mojemu chłopakowi uszkodził się obiektyw przy aparacie i mam tylko kilka fotek z naszych "kalkulatorów" albo odgrzebanych z lat poprzednich ;) Także tym razem raczej dla informacji niż dla walorów artystycznych.