piątek, 19 października 2012

Na zakończenie sezonu

Czasem spontaniczne decyzje przynoszą najwięcej korzyści. Wystarczyło, że kilka faktów ułożyło się po naszej myśli - jednoznacznie korzystne prognozy, wolny dzień S., mail od prowadzącego że z powodu choroby odwołuje ważne zajęcia... No i chęć ucieczki od wszystkiego chociaż na chwilę. Przechodzę ostatnio nieco stresujący okres i pomyślałam sobie, że przecież świat się nie zawali, jak na dzień pojadę do Zakopanego. Perspektywa kusząca zwłaszcza w perspektywie "pracującego" (czy raczej "naukowego") weekendu...

 (jest mało zdjęć, bo nam się nie chciało... :P)
Stwierdziliśmy że nie będziemy się przemęczać, bo i forma nie ta, i dzień krótszy, w związku z tym postanowiliśmy przespacerować się powolutku dobrze znaną trasą na Halę Gąsienicową i Czarny Staw. Zakopane, w porównaniu z tym co dzieje się w wakacje albo w pełni sezonu narciarskiego, prawie że opustoszałe ;) Nawet kierowcy busów mieli problem z zabraniem chętnych. Parę minut po 10 byliśmy w Kuźnicach i powolutku zaczęliśmy wchodzić niebieskim szlakiem, pnącym się pod górę lasem. Powietrze przyjemne, czyste, rześkie...

Pokonując kolejne metry i dysząc ciężko, zaczęłam się zastanawiać - dlaczego? Dlaczego na własne życzenie się męczę, pocę, wspinam po jakichś kamieniach w lesie, skoro na co dzień jestem typowym leniwcem-domatorem, mającym problem z jakąkolwiek regularną aktywnością fizyczną? No i co wymyśliłam? Że w ogólnym bilansie korzyści zdecydowanie przeważają :) Nie ma chyba nic lepszego niż satysfakcja, że weszło się w jakieś piękne miejsce, że patrzy się na wszystko z góry... Że wokół taka cisza, spokój, czyste powietrze, piękna przyroda i odczuwalna taka... potęga natury? Że w końcu wszędzie trąbią, że zmęczenie fizyczne pozwala zapomnieć o psychicznym, tym samym robię coś dobrego dla swojego ciała (i duszy)... Nie jestem na takim etapie, by traktować góry jako wyzwanie. Raczej powoli je odkrywam, a jeśli uda mi się trafić w jakieś upatrzone wcześniej na mapie miejsce - tym lepiej :)

Wracając do wczorajszej wycieczki - aż do Przełęczy Między Kopami nie spotkaliśmy prawie nikogo. Gdzieniegdzie pojawiali się jacyś pojedynczy piechurzy, ale to absolutnie nic w porównaniu ze szczytem sezonu... A czułam się jak w wakacje, bo momentami słońce tak prażyło że można było siedzieć w samej bluzce :)
 niesamowite chmury :)

 Tatry jesienią mają jakby inną kolorystykę. Zieleń zastępuje żółć i pomarańcz, wszystko jest pięknie, ciepło oświetlone. Nie ukrywam, że taka wersja również bardzo mi się podoba. Nigdzie nam się nie spieszyło, robiliśmy częste postoje, podziwiając otaczające nas widoki.

 jak widać, słońce nieźle dawało po oczach :)


 Przespacerowaliśmy nad Czarny Staw, potem wróciliśmy do schroniska na szarlotkę i ruszyliśmy w drogę powrotną.

    droga od Hali Gąsienicowej do Czarnego Stawu 

  i sam staw

Do Krakowa dotarłam zadziwiająco zmęczona, mam wrażenie że bardziej niż po innych, dłuższych i trudniejszych trasach. Trudno powiedzieć czemu, ale fakt, że do tramwaju dobiec dziś nie mogłam, bo dokuczały zakwasy :) Musiałam powiedzieć górom "pa pa" pewnie aż do przyszłego roku. Może któregoś ładnego zimowego dnia przejedziemy się na jakiś spacer, bo na wyższe partie się nie porywam. Tak czy siak - czuję odrobinę mniejszy niedosyt niż wcześniej!

I jeszcze coś... do budki koło Betlejemki jakiś czas temu przyplątała się kocica... mało tego, kocica ciężarna... Tak więc na turystów zmierzających w stronę schroniska czekał taki oto widok: 



Kotki (aż 5) były naprawdę maleńkie, jeszcze nie do końca umiały dobrze chodzić... Wyglądały jednak na zdrowe, ich mama była w pobliżu, a z tego co widzieliśmy, pracownicy Schroniska i Betlejemki wiedzą o ich istnieniu... Oby ktoś się nimi zajął i żeby wyrosły dzielnie!

4 komentarze:

  1. Jak zwykle świetne zdjęcia! Pogoda Wam dopisała, mam nadzieję, że jeszcze na jesienne Tatry się załapię :(

    Kociaki wyglądają na zdrowe, ale taki stan nie potrwa długo w surowych, górskich warunkach.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdjęcia cudne, mogę ukraść na tapetę to z Gąsienicowej (drugie)? :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale trafiliście pogodę :] Mam normalnie ślinotok... Cud, miód i orzeszki!

    OdpowiedzUsuń