poniedziałek, 16 lipca 2012

Bieszczady, Bieszczady....

Niedawno wróciłam z mojego pierwszego w tym roku, krótkiego wakacyjnego wypadu w Bieszczady. Miałam okazję skorzystać z darmowego noclegu w uroczym drewnianym domku położonym kilkaset metrów od jednej z zatok Jeziora Solińskiego ;) Spokój, cisza, woda i urocze pagórki. Słynna zapora robi wrażenie - ja jednak widziałam ją raz, kilka lat temu, i to przed 8 rano, kiedy poza nami nie było tam praktycznie żywego ducha. Tym razem nie starczyło mi czasu na ponowne odwiedziny, z drugiej strony jednak może lepiej nie psuć sobie wrażenia? Jeśli ktoś nie lubi tłumów, to jednak nie polecałabym wypoczynku w najbardziej popularnych miejscowościach, takich jak Polańczyk czy Solina.

 o takie śmieszne pagórki tam są

widok z zapory w Solinie



W Bieszczadach byłam już... czwarty raz, jeśli dobrze liczę. Wcześniej jednak skupiałam się na poznawaniu szlaków w najwyższych partiach tych gór. Wbrew pozorom, naprawdę atrakcyjnych tras jest dosłownie kilka, ale wyjątkowo kapryśna pogoda (w którymś z przewodników przeczytałam, że Bieszczady są jednym z najbardziej deszczowych regionów Polski) sprawiła, że dopiero po trzecim pobycie poczułam się usatysfakcjonowana. Tym razem z nieco innym niż zwykle towarzystwem (TŻ niestety nie mógł pojechać) zdobyłam ponownie Tarnicę, schodząc przez Szeroki Wierch ;)


Tarnica, najwyższy szczyt Bieszczadów (1346 m n.p.m.) widziana z łąki w Wołosatem

Kto choć raz był w Bieszczadach, ten pewnie wie, że te góry mają w sobie coś magicznego. Przyciągają jak magnes, wciąż ma się ochotę tam wracać, by znowu popatrzeć na tak już sobie dobrze znane, urokliwe, zielone pagórki... Z całą pewnością nie są tak monumentalne jak Tatry, choć przy złej pogodzie potrafią być groźne - a bardzo rzadko widywałam nad nimi zupełnie bezchmurne niebo. Ich zdobywanie na ogół nie stanowi dużego wyzwania, choć nachylenie szlaków czasami naprawdę potrafi dać w kość....

  
brzydkie chmury gdzieś nad Szerokim Wierchem

 
tak wygląda typowy bieszczadzki szlak :)

a te dwa zdjęcia to piękne połoniny niedaleko Tarnicy

skalisty Krzemień, drugi najwyższy po Tarnicy szczyt (1335 m n.p.m.) tak naprawdę nazwa to błędne spolszczenie wywodzące się od ukraińskiego słowa Hreben - grzebień. kiedyś szlak biegł bliżej skałek, obecnie ze względu na niebezpieczeństwo grożące zarówno turystom, jak i tamtejszej przyrodzie, biegnie on obok nich (po powiększeniu zdjęcia macie szansę dostrzec pionową ;) ścieżkę bliżej lewej strony).

i jeszcze raz

Ale to chyba chodzi o coś innego. Ludzie (których poza Tarnicą wcale nie ma aż tak wielu) wydają się zupełnie inni - jakby sympatyczniejsi, bardziej uśmiechnięci, żyjący wolniej - przynajmniej przez chwilę. Starsi państwo napotkani na szlaku częstują czekoladą, a na Tarnicy młody chłopak gra na gitarze i zbiera drobniaki, a przed nim stoi kartonik z napisem "Aby zostać tu trochę dłużej ;)". Pan z budki przy wejściu do BPN opowiada o setkach kilometrów przejechanych w młodości autostopem, a na końcu stwierdza, że mimo wszystko to tu jest jego miejsce...

Warto także zagłębić się nieco w historię tamtego rejonu. W tej chwili jest on dość rzadko zaludniony, można przez kilka kilometrów nie napotkać żadnej miejscowości. Czasem stan dróg również pozostawia wiele do życzenia - zdecydowanie odradzam zbaczanie z głównych ulic, jeżeli nie macie porządnego terenowego samochodu... Natomiast przed II wojną światową wiele obecnie niemal zupełnie dzikich terenów tętniło życiem! W latach 1945-1947 w Bieszczadach toczyły się walki z UPA, a w wyniku akcji "Wisła" przesiedlono ok. 34 tysiące ludności ukraińskiej. Niszczono całe wsie, domy, nawet cmentarze...

Przykładowo Wołosate, ostatnia wioska na szlaku (stąd rozpoczyna się jeden z najpopularniejszych szlaków na Tarnicę), to obecnie dosłownie kilka domków, hotelik PTTK, bar i niewielka stadnina koni. W XIXw. mieszkało tam ok. 1000 osób i była to jedna z najludniejszych wsi w regionie! Podobnie Muczne - dojechanie tam stopem stanowiło dla nas niemałe wyzwanie, bo przed dłuższy czas na drodze nie uświadczyliśmy żadnego samochodu... Po toczeniu się przez 10km leśną drogą z resztkami asfaltu naszym oczom ukazuje się nagle maleńka osada z eleganckimi domkami i hotelem! Niegdyś jeździła tędy nawet kolejka wąskotorowa i mieściła się tutaj wytwórnia potażu oraz stacja przeładunkowa. Potem przez lata nikt w Mucznem nie mieszkał, aż w latach 70. postanowiono tam wybudować... ośrodek myśliwski dla członków rządu! Przetrwał on jednak zaledwie kilka lat. A co ciekawe, to jeszcze nie ostatnia miejscowość na mapie... do Tarnawy nie udało mi się jeszcze jednak nigdy dotrzeć.

całkiem porządny sklep w Mucznem - niestety zbyt wielu innych zdjęć stamtąd nie mamy, bo od razu weszliśmy na szlak :)

Spacerując po bieszczadzkich lasach, łąkach i pagórkach, trudno nie zastanowić się choć przez chwilę nad tym, jak inaczej kiedyś mogły one wyglądać. Gdyby nie intensywny rozwój turystyki, tamten zakątek Polski mógłby być praktycznie zupełnie wymarły. Chociaż i tak przy drodze stoją znaki "Uwaga na niedźwiedzie" albo "Uwaga na rysie" - ja jak na razie na żadne dzikie zwierzę się nie natknęłam, i chyba dobrze... :)

Mogłabym tak pisać bez końca, opisywać każdy szlak, każdą górę i każdy odwiedzony przeze mnie zakątek, bo to dopiero strzępek informacji, zdjęć i moich osobistych przemyśleń na ten temat. Ale reszta innym razem.

W każdym razie mam nadzieję, że kogoś zachęciłam do odwiedzenia tych niezwykłych gór :)


P.S. Podczas pisania zaglądałam do przewodnika "Bieszczady" Pawła Lubońskiego, wyd. BOSZ. 

Wszystkie zamieszczone zdjęcia są mojego autorstwa. Ich kopiowanie i wykorzystywanie bez mojej zgody jest zabronione. 

3 komentarze:

  1. To bardzo przykre, w jakim stanie znajduje się obecnie ten piękny region. Pod Przemyślem jest podobnie, posiadam przedwojenne mapy, które świadczą o gęstym zaludnieniu u wybrzeży Sanu, a teraz zastaniesz tam tylko chaszcze.

    Tęsknię za Bieszczadami, czuć w nich ogromną przestrzeń i wolność. Znajduje się tam największa populacja niedźwiedzi w Polsce, ale nie przejmuj się, bardzo rzadko słychać o ich obecności na szlakach w porównaniu do tatrzańskich.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawie się ten blog zapowiada, zwłaszcza część dotycząca podróży. Ja czuję się zachęcona :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne te Bieszczady, szkoda że ludzie o nie nie dbają, mam nadzieję że zanim się tam wybiorę nie będzie jedno wielkie śmietnisko:(

    OdpowiedzUsuń