środa, 9 października 2013

Hm...

Myślicie, że to wstyd napisać nową notkę po prawie roku przerwy?
Byłam przez ten czas tu i ówdzie. Miałabym trochę do opowiedzenia.... 

wtorek, 13 listopada 2012

Początki z decoupage

Mam zdecydowanie problem z regularnym pisywaniem. Pewnie to kwestia pomysłów, wyrobienia też jakiegoś nawyku, przyzwyczajenia... Tak czy siak, na chwilę obecną szczerze podziwiam blogerki dodające notki z zaskakującą regularnością i częstotliwością :)

Wklejam dzisiaj coś co stworzyłam jako część prezentu na urodziny koleżanki. W decoupage'u i w ogóle wszelkim rękodziele jestem BARDZO początkująca, jako że to dopiero drugie moje dzieło wykonane tą techniką. Pierwsze może też pokażę później, bo ma jakiś tam swój pokraczny urok :P


piątek, 19 października 2012

Na zakończenie sezonu

Czasem spontaniczne decyzje przynoszą najwięcej korzyści. Wystarczyło, że kilka faktów ułożyło się po naszej myśli - jednoznacznie korzystne prognozy, wolny dzień S., mail od prowadzącego że z powodu choroby odwołuje ważne zajęcia... No i chęć ucieczki od wszystkiego chociaż na chwilę. Przechodzę ostatnio nieco stresujący okres i pomyślałam sobie, że przecież świat się nie zawali, jak na dzień pojadę do Zakopanego. Perspektywa kusząca zwłaszcza w perspektywie "pracującego" (czy raczej "naukowego") weekendu...

niedziela, 30 września 2012

Dygresja o weselach

Dzisiaj muszę się wyżyć i napisać - nienawidzę wesel! Przynajmniej tych "tradycyjnych" w formie, z piosenkami biesiadnymi i głupimi zabawami po północy. Wierzę że da się fajnie świętować ten dzień w nieco inny, przyjemniejszy (dla mnie) sposób, i oby ta wiara nie okazała się naiwna... ;)

niedziela, 2 września 2012

Szpiglasowy Wierch

Niestety, moje wakacje zmierzają ku końcowi. W sumie i tak jestem całkiem zadowolona, bo dzięki kilku korzystnym zbiegom okoliczności oraz częściowo mojemu własnemu uporowi udało mi się odwiedzić, nawet jeśli na krótko, opisane wcześniej miejsca. Postanowiliśmy razem z moim S. wykorzystać ostatnie wolne i ładne dni i jeszcze na jeden dzień skoczyć w Tatry. Prognozy na 30 sierpnia były wszędzie optymistyczne, pozostało tylko wybrać cel i kupić bilety na autobus.

Zaproponowałam Szpiglasowy Wierch, ponieważ od dłuższego czasu ciągnęło mnie w tamto miejsce, skąd roztacza się chyba jedna z najbardziej rozległych panoram w Tatrach (a na pewno tych polskich). Wybraliśmy wariant wchodzenia od Doliny 5 Stawów, głównie dlatego, że nie byliśmy pewni jak dużo czasu zajmie nam cała trasa, no i ostatecznie asfaltem od Morskiego można iść, gdy już się ściemnia, albo "ostatecznie wrócić tą cholerną bryczką" :P

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

A może morze?

Dawno mnie nie było, częściowo przez mało regularny dostęp do komputera w tym miesiącu. Chciałam napisać kilka słów o ostatnim miejscu, które odwiedziłam w te (niestety kończące się już dla mnie) wakacje.

W Trójmieście kilkukrotnie byłam jako dziecko, ponieważ w tamtych okolicach mieszkała jakaś dalsza rodzina ze strony babci. Z tego powodu mam sentyment do tamtych okolic. Moi rodzice w ogóle wybierali głównie morze jako kierunek wakacyjny aż do czasu, kiedy zarówno ja, jak i moja siostra podrosłyśmy na tyle, by móc wybrać się na jakieś górskie trasy. Chociaż od kilku lat wakacje spędzam raczej w południowej Polsce, to jednak nie wyobrażam sobie nie zobaczyć raz na jakiś czas naszego morza. Widok szaroniebieskiej tafli i szum fal ogromnie mnie uspokaja, a czyste powietrze jest zbawieniem dla zmęczonego alergiami układu oddechowego. Nudzi mnie jednak wielogodzinne wylegiwanie się na plaży i nie wytrzymałabym nawet tygodnia w miejscowości, w której poza morzem nie ma absolutnie nic. Dlatego wybrałam właśnie Trójmiasto, gdzie nawet przy niezbyt dobrej pogodzie można ciekawie spędzić czas. Niestety, nie mam za dużo zdjęć, bo pierwszego dnia wyjazdu mojemu chłopakowi uszkodził się obiektyw przy aparacie i mam tylko kilka fotek z naszych "kalkulatorów" albo odgrzebanych z lat poprzednich ;) Także tym razem raczej dla informacji niż dla walorów artystycznych.

poniedziałek, 30 lipca 2012

O Tatrach słów kilka


Wiecie co, polskie Tatry to dziwne miejsce.

Z jednej strony mamy wspaniałe, zachwycające, monumentalne, najwyższe w kraju góry (choć nie ma ich co porównywać z Alpami czy innymi ogromnymi pasmami). Czyste powietrze, piękne widoki. Niespotykane nigdzie indziej rośliny i zwierzęta w swoim naturalnym środowisku (patrz niżej). Sporo szlaków spacerowych, z którymi poradzi sobie każdy, wiele wycieczek o średnim stopniu trudności dla sezonowego górołaza, kilka wymagających tras dla doświadczonych turystów i pole do popisu dla profesjonalistów wspinających się poza szlakami. Okazja do spotkania pasjonatów, dla których góry są niemalże całym życiem. W Tatrach byłam dwa razy jako dziecko, od niedawna korzystam z możliwości spontanicznych, jednodniowych wypadów z Krakowa. Nie uważam się za wytrawnego turystę, na razie wybieram nie aż tak długie i nie aż tak trudne szlaki, ale muszę przyznać że samo patrzenie na góry przez kilka godzin i trochę zmęczenia dodają mi energii na długi czas. Dla wielu z Was to pewnie doskonale znane widoki, ale ja pokażę kilka przykładów tego, co w Tatrach tak mi się podoba: